Jakiś czas temu miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z psychodietetykiem, Panią Wiesławą Rusin. Wykład, a raczej prezentacja, odbyła się w „Starej Stolarni”, gdzie wśród zgromadzonych eksponatów pani Wiesława kroiła, mieszała i deptała różnego rodzaju warzywa, wspaniale przy tym opowiadając o dobroczynnych właściwościach kiszonek.
Właśnie to spotkanie zainspirowało mnie do napisania artykułu o „magicznych” kiszonkach. Kiszenie produktów to jeden z najstarszych sposobów konserwowania żywności, jednocześnie tak bardzo charakterystyczny dla Polski. Cechuje go nie tylko wyrazisty smak, ale również mnogość witamin i probiotyków, szczególnie potrzebnych w okresie zimowym.
Kiszenie, inaczej laktofermentacja, to proces kwaszenia żywności odbywający się przy udziale pałeczek kwasu mlekowego (dla niewtajemniczonych: nie ma to nic wspólnego z mlekiem, więc nie trzeba się obawiać nietolerancji). Konserwując w ten sposób warzywa nie tracimy nic z ich cennych właściwości, natomiast zwiększamy przyswajalność substancji odżywczych, poprawiamy trawienie i eliminujemy potrzebę użycia chemicznych konserwantów.
Laktobakterie zawarte w kiszonkach pomagają nam na wiele sposobów:
- redukują stres i produkują witaminy z grupy B i witaminę K.
- poprawiają trawienie
- zmniejszają objawy alergii i egzemy
- wspomagają odtruwanie wątroby
- odbudowują układ odpornościowy
- uszczelniają jelita
- maja właściwości antyrakowe
- zwiększają przyswajalność minerałów
- mają właściwości antybakteryjne, antywirusowe i antygrzybiczne
- leczą chorobę wrzodową żołądka
- regulują hormony płciowe
- poprawiają jakość kolagenu i płynu stawowego
- zapobiegają miażdżycy
Lista dobroczynnych właściwości jest długa. Biorą, pod uwagę to, że możemy kisić niemal wszystkie warzywa, codzienne jedzenie kiszonek nie będzie nudne i monotonne. Podobno szczególnie smaczny jest kiszony kalafior, lecz nie miałam jeszcze okazji spróbować. Poniżej przepis pochodzący ze strony Pani Wiesławy Rusin:
Kiszony kalafior
• 2 średnie kalafiory
• 4 poszatkowane marchewki
• 4 ząbki czosnku, 4 listki laurowe, 8 ziaren ziela angielskiego;
• 2 baldachy kopru,
• 1 posiekana papryczka chili,
• 3 łyżki soli
• 3,5 litra wody
• kilka łyżek wody z kiszonych ogórków (niekoniecznie)
Kalafiory oczyścić i podzielić na różyczki.
Zagotować wodę z solą; ostudzić do temperatury pokojowej.
W czystym naczyniu ułożyć warstwami różyczki kalafiora, marchew oraz przyprawy, na wierzchu położyć koper.
Całość zalać wodą, docisnąć, aby warzywa były pod wodą, obciążyć (np. spodeczkiem i słoikiem z wodą).
Odstawić do kiszenia na 3-5 dni.
Po 7 dniach można zakręcić słoik i wynieść w zimne miejsce lub wstawić do lodówki.
Szczegółowy opis procesu kiszenia, począwszy od przygotowania, aż do przechowywania, oraz kilka smacznych przepisów znajdziecie na stronie wieslawarusin.pl.
Serdecznie polecam!